Grupa Oto:     Bolesławiec Brzeg Dzierzoniów Głogów Góra Śl. Jawor Jelenia Góra Kamienna Góra Kłodzko Legnica Lubań Lubin Lwówek Milicz Nowogrodziec Nysa Oława Oleśnica Paczków Polkowice
Środa Śl. Strzelin Świdnica Trzebnica Wałbrzych WielkaWyspa Wołów Wrocław Powiat Wrocławski Ząbkowice Śl. Zgorzelec Ziębice Złotoryja Nieruchomości Ogłoszenia Dobre Miejsca Dolny Śląsk

Bolesławiec
Czwórka z matury…

     autor:
Share on Facebook   Share on Google+   Tweet about this on Twitter   Share on LinkedIn  
Dzisiejsza mnogość różnych marek motocykli – od tych niewielkich, z silnikami małolitrażowymi, do dudniących na szosach niczym pojazdy pancerne Chopperów - przyprawia większość fanów jednośladowej motoryzacji o zawrót głowy. W pierwszej połowie lat sześćdziesiątych ubiegłego stulecia nie mniejszych wrażeń dostarczyło jednak „dorwanie się” do poczciwej wuefemki, wytaszczonej z oplecionej pajęczynami komórki, gdzie jej właściciel ostatecznie porzucił ją, skazując na powolne zjadanie przez rdzę.
Czwórka z matury…

Czwórka z matury…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Czwórka z matury…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.Czwórka z matury…
kliknij na zdjęcie, aby powiększyć.

Po uzyskaniu przez kilku osiemnastoletnich entuzjastów mechaniki zgody na próbę uruchomienia owej maszyny rozpoczęła się mozolna batalia o przywrócenie czarnego toczydełka do życia. W istocie nie był to mechanizm szczególnie skomplikowany, co niewątpliwie dla próbujących go reanimować chłopaków stanowiło zaletę.

Motocykl ten produkowała w latach 1954 – 1966 Warszawska Fabryka Motocykli – stąd też pochodziło określenie WFM. Jej uproszczona jeszcze w 1953 roku wersja, nad którą pracowali między innymi inżynierowie Krzysztof Brun, Jerzy Jankowski i Jan Ignatowicz, miała ramę zespawaną z blaszanych ceowników, w celu zapewnienia minimalnego komfortu jazdy tylne koło osadzono w wahaczu, za pomocą prostych amortyzatorów połączonego z ramą. Stanowiły je dwie wchodzące w siebie rury o niewielkiej różnicy średnic, w których znajdowała się sprężyna, przejmująca gwałtowne ugięcia wahacza na wybojach. Oczywiście nie wytłumiały one drgań, taką zdolność posiadał natomiast przedni, teleskopowy widelec. Zastosowane rozwiązania były jednak niezwykle istotne dla użytkowników motocykla, wykorzystujących maszynę w wiejskich gospodarstwach - często także na polnych drogach.

Dogorywającym w szopie egzemplarzem, mającym znów wyruszyć w świat, był model, który – jak wspomniano - zgrabnie pokonywał nawet wyboiste miedze i leśne dukty, natomiast jego dość istotną wadę stanowił stosunkowo słaby silnik.

I tak większość czasu na przełomie marca i kwietnia zaczęła chłopakom zabierać popołudniami rozbiórka maszyny, co dla domorosłych mechaników oznaczało też spory problem, bowiem podstawowy zestaw wypożyczonych kluczy nie zawsze wystarczał, ponadto należało skrupulatnie opisywać poszczególne części, by później umieć je prawidłowo złożyć. Czyszczenie elementów wuefemki prowadzono w piwnicy.

Dużo kłopotów sprawiał zdezelowany gaźnik i układ paliwowy, także sparciałe ogumienie z trudem udało się doprowadzić do jako takiego stanu, przemyślnym sposobem doskonale zregenerowano natomiast linki cięgieł. Pojazd raczej nie miał być piękny, po ewentualnym uruchomieniu zamarłej od lat wuefemki powinna ona - do czasu uzyskania niezbędnych uprawnień przez pracujących nad jej wskrzeszeniem „mechaników” - umożliwić jedynie szkoleniowe „ujeżdżanie” na pobliskich bezdrożach.

Pierwsze próby odpalenia złożonej maszyny nie przynosiły pozytywnego rezultatu. Ze względu na chwilowy brak drobnych, ale istotnych elementów aparatu zapłonowego - oraz nieuchronnie nadciągającą maturę - konieczne stało się jednak odłożenie w czasie kolejnych eksperymentów. A ta w kwietniu natarczywie pukała już do drzwi piwnicy, zamiast wiec odwiedzania tego „warsztatu” należało solidniej zacząć wertować podręczniki i zapiski z lekcji.

Ostatecznie udało się osiągnąć jakiś kompromis i motocykl w przeddzień egzaminu - bodajże z języka polskiego - był gotowy do kolejnego, próbnego odpalenia. By nie drażnić przejętych maturą rodziców, postanowiono jednak odłożyć to do zakończenia starań o świadectwo dojrzałości.

Atoli w trakcie ostatniego, ustnego egzaminu z wybranej fizyki niedoszły mechanik, chociaż odpowiedział na wszystkie pytania i rozwiązał zadanie, popełnił przy końcowych obliczeniach jakiś niewielki, zwykły arytmetyczny błąd. Przewodniczący komisji, dyrektor liceum, życzliwie zasugerował więc ponowne przeliczenie kilku ostatnich danych, uznając główną część zadania za zaliczoną pozytywnie. Wtedy śpieszący się abiturient „mechanik” powiedział, że chyba szkoda na to czasu, bo ćwiczenie przecież wymagało głównie zrozumienia jego sensu. Myśli chłopaka krążyły już przy czekających kolegach i motocyklu…

Oburzonemu na taką bezczelność dyrektorowi z gniewu aż poczerwieniały uszy i zamiast piątki (nie było wtedy szóstek) na świadectwie maturalnym z fizyki widnieje tylko czwórka.


Zdzisław Abramowicz



Dzisiaj
Czwartek 28 marca 2024
Imieniny
Anieli, Kasrota, Soni

tel. 660 725 808
tel. 512 745 851
reklama@otomedia.pl


otoklodzko.pl © 2007 - 2024 Otomedia sp. z o.o.
Redakcja  |   Reklama  |   Otomedia.pl