Najtrudniejszy pierwszy krok
Zaproszenie na pierwszą randkę to zawsze stresujące zadanie. Tym bardziej w walentynki, gdy jak na dłoni widać, jakie nadzieje wiążemy ze wspólnym wyjściem. Jak się w takim razie do tego zabrać? Często najprostsze rozwiązania są najlepsze. Jeśli nie brakuje nam śmiałości, najlepiej po prostu zaprosić ukochaną (lub ukochanego) osobiście. Rozmowa telefoniczna także zagwarantuje nam natychmiastową odpowiedź i uwolni od koszmaru niepewności. W sukurs nieśmiałym idą natomiast portale internetowe. Z końcem stycznia wzmaga się aktywność na stronach randkowych. Z powodzeniem możemy wykorzystać to medium. Pomocne mogą być również rozmaite aplikacje, takie jak „Umów się na kawę Segafredo”. - Chcieliśmy dać smakoszom kawy narzędzie, które ułatwi wybór lokalu i organizację wyjścia do kafejki – mówi Joanna Sobyra, ekspert z firmy Segafredo Zanetti Poland – Z powodzeniem może być używane również przez zakochanych. Obsługa programu jest bardzo prosta. Wskazujemy kawiarnię i wysyłamy osobie, z którą chcemy się spotkać zaproszenie na Facebooku lub bezpośrednio ze strony www.klubsegafredo.pl.
Co prawda internetowe rozwiązania nie zawsze działają tak szybko jak rozmowa, ale są dużo bezpieczniejsze dla wychodzącego z propozycją spotkania.
Dokąd na randkę
Niezależnie od tego, jak zadaliśmy pytanie, partner odwzajemniający nasze uczucia na pewno przyjmie zaproszenie. Co w takim razie zrobić gdy powie „Chętnie. Dokąd idziemy?”. W walentynki Polacy odpowiadają najczęściej na dwa sposoby. Część jako cel romantycznego wypadu wybiera kino. Inni kierują się do kawiarni lub restauracji.
Lutowy repertuar obfituje w produkcje stworzone z myślą o zakochanych. W tym roku specjalnie na to święto do kin trafiły: „Nieulotne” - historia o wakacyjnym romansie przerwanym przez wydarzenie, które odmienia życie bohaterów, „Podejrzani zakochani” – beztroska komedia pomyłek z intrygą wokół diamentów i internetowych tożsamości oraz „Poradnik pozytywnego myślenia” – opowieść o więzi między dwojgiem ekscentryków, która otrzymała 8 nominacji do Oscara. Spotkanie przed wielkim ekranem to zawsze dobry wybór. Ma on m.in. tę zaletę, że w trakcie seansu można taktownie dowiedzieć się, czy towarzysz(ka) ma ochotę na kontynuowanie znajomości. Po zakończeniu filmu mamy także naturalny temat do rozmowy.
Najlepiej prowadzić je w małej, przytulnej restauracji lub kawiarence. Takiej, gdzie będziemy słyszeć się nawet szepcząc, a nastrój zbuduje subtelne światło świec. Romantyczne miejsce ośmieli świeżo zakochanych, a parom które są jak „stare dobre małżeństwo” przypomni słowa, które giną gdzieś w codziennym pośpiechu. Co zamówić, by wieczorne spotkanie stało się wstępem do upojnej nocy?
Miłosna kuchnia
Najważniejsze, by jeść lekko i z umiarem. Unikajmy czosnku, cebuli i roślin strączkowych. Na początek odrobina tagliatelle z owocami morza lub szparagi w białym sosie z lampką wina. Obie potrawy, prócz tego że są pyszne, uchodzą za afrodyzjaki. Tego wieczoru nie odmawiajmy sobie deseru. Skoro ma być to jeden z najprzyjemniejszych dni w roku, warto skusić się na coś słodkiego - szczególnie polecana jest czekolada. Zawiera ona bowiem fenyloetyloaminę, substancję wytwarzaną przez nasz mózg w chwilach miłosnych uniesień. Jej słodycz warto przełamać intensywnym smakiem kawy. Aromatyczny napar rozszerza naczynia krwionośne i poprawia krążenie, do tego espresso wypite po smacznym posiłku ułatwi jego trawienie. Do tego świetnie komponuje się z „zimowymi” dodatkami, które zintensyfikują jego działanie. - Do kawy doskonale pasują m. in. kardamon, cynamon, imbir, gałka muszkatołowa, wanilia, a nawet chili – mówi Joanna Sobyra, ekspert z firmy Segafredo Zanetti Poland – Stosuje się je, by podkreślić aromat kaw z orzechową, karmelową i czekoladową nutą. Wiele z tych przypraw tradycyjnie uważa się za afrodyzjaki. Kardamonu w sztuce miłosnej używali już starożytni Arabowie, korzenne dodatki mają działanie rozgrzewające, gałka muszkatołowa delikatnie drażni skórę, a chili powoduje wytwarzanie hormonów szczęścia.
Walentynki to doskonały pretekst, by eksperymentować z różnymi kompozycjami smaków i pozwolić sobie na odrobinę zmysłowej przyjemności. Nie jest to jednak jedyny czas w roku, kiedy możemy to robić. Czasem warto zorganizować swoje własne, prywatne walentynki, niezależnie od daty w kalendarzu.