Według przepisów ciało w karawanie powinno być należycie zabezpieczone. Trumna lub przewożone zwłoki na noszach powinny być unieruchomione. Służą do tego pasy zamontowane w pojazdach do przewozu zwłok.
- Auto powinno być zamknięte. Są jednak karawany, że kabina kierowcy jest odgrodzona tiulem i nie widać trumien. Być może kierowca nie zauważył, że ma otwartą tylną klapę - mówi Andrzej Milski, przedsiębiorca pogrzebowy ze Świdnicy.
Ciało, które wypadło z samochodu odebrano ze szpitala wojskowego przy ulicy Weigla. Placówka nie jest stroną w sprawie i nie ma zamiaru pouczać dużej, wrocławskiej firmy pogrzebowej, która przewoziła zwłoki.
- Ma do tego prawo tylko rodzina zmarłego. Firmy pogrzebowe mają zakaz współpracy ze szpitalami. Ciało odebrano z prosektorium i szpital się tym nie zajmuje - podkreśla Marzena Kasperska, rzeczniczka szpitala wojskowego.
Tego jak przewożone są ludzkie zwłoki nie może sprawdzić sanepid. Może to zrobić jednak policja i inspektorzy transportu drogowego. Sanepid może jedynie skontrolować przyszpitalne prosektoria i w razie nieprawidłowości nałożyć mandat.
- Na filmie widać, że ludzie z karawanu postąpili prawidłowo. Worek załadowali na nosze, a potem włożyli do karawanu. To co się stało, było zapewne nieszczęśliwym „wypadkiem” przy pracy - mówi Magdalena Mieszkowska, rzeczniczka sanepidu.
Prokuratura po obejrzeniu filmu nakręconego przez operatora telewizji, chce sprawdzić, czy nie doszło do przestępstwa w postaci zbezczeszczenia zwłok i czy faktycznie w worku znajdowało się ludzkie ciało. Jeśli okaże się, że incydent wydarzył się przypadkowo i nieumyślnie to postępowanie zostanie umorzone.