Do skandalicznej sytuacji doszło 4 sierpnia ok. godziny 16 na przystanku – Psie Pole w stronę centrum przy ulicy Bolesława Krzywoustego we Wrocławiu. Zmarł tam starszy mężczyzna w wieku ok. siedemdziesięciu lat. Na miejscu pojawiło się pogotowie ratunkowe oraz policja. Stwierdzono zgon z przyczyn naturalnych. Po wykonaniu odpowiednich czynności policjanci zostawili zwłoki w worku... na przystanku, nie zabezpieczając ich w żaden sposób.
Zaniepokoiło to przechodniów. Pani Katarzyna, mieszkanka Wrocławia pracująca na Psim Polu, próbowała na własną rękę wyjaśnić sytuację dzwoniąc na pogotowie, jednak nie uzyskała żadnej pomocy. - To wszystko wyglądało absurdalnie. Ludzie próbowali dostać się do autobusu praktycznie przeskakując przez zwłoki - mówi kobieta.
Ciało mężczyzny, który od wielu lat chorował na serce, leżało na przystanku, niemal na ulicy, ponad godzinę. W tym czasie postronne osoby, z których niektóre nie zdawały sobie sprawy z zaistniałych okoliczności, korzystały z komunikacji miejskiej.
Sposób postępowania w przypadku śmierci w miejscu publicznym precyzyjnie określa art. 13 ustawy z dnia 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych. - Ciała przed pochowaniem należy przewieźć do zakładu medycyny sądowej lub do szpitala dysponującego prosektorium w celu przeprowadzenia sądowej sekcji. W przypadku stwierdzenia przez lekarza zgonu z przyczyn naturalnych prokuratura może wydać zezwolenie na pochówek bez sekcji, w takiej sytuacji ustalenie przyczyny śmierci następuje w trybie administracyjnym. I tak też się stało tym razem. Lekarz stwierdził zgon naturalny, na miejscu była obecna żona zmarłego, dyżurujący prokurator odstąpił od wykonania sekcji, a więc procedura formalno-prawna została wykonana prawidłowo - tłumaczy Wojciech Wybraniec z Komendy Wojewódzkiej Policji. - Policjantom zabrakło ludzkiego spojrzenia. W takiej sytuacji samodzielnie nie mogli przenieść ciała, ale bez wątpienia należało teren zdarzenia w odpowiedni sposób zabezpieczyć oraz powiadomić MPK. Z pewnością nie powinni odjeżdżać - dodaje Wojciech Wybraniec.
- Niestety, policjanci nie wykazali się ani zbytnim rozsądkiem, ani wyobraźnią, tym bardziej, że przystanek autobusowy jest miejscem stosunkowo łatwym do odizolowania. Wystarczyło użyć taśm, aby odgrodzić zwłoki od przechodniów – podsumowuje pani Katarzyna, świadek skandalicznej sytuacji.